powrót

Europejski weekend w Mostach - maj 2008

9 - 11 maja 2008 Europa da się lubić Mój pierwszy raz w Mostach. Przyjazd około 20. Dzieciaki już na nas czekają. Pytają o Olgę, Patrycję, Nastkę. Witamy się ze wszystkimi i idziemy na kolację. O 21 film - "Asterix i Oberix na olimpiadzie". Niestety z przyczyn technicznych seans zaczynamy nieco później. Film wszystkim się bardzo podobał, wielu ucieło sibie krótką drzemkę. Po peirwszym wieczorze, zmęczeni nie idziemy nawet na Dołek. W zdrowym ciele zdrowy duch, a więc kolejny dzień zaczynamy od aerobiku. Następnie by przybliżyć dzieciakom Unię Europejską dzielimy je na państwa(Belgia, Hiszpania, Malta, Niemcy, Włochy) i organizujemy turniej. Trzeba pogłówkować (quiz o UE), oraz wykazać się nie lada sprawnością (żabki, taczki, sztafeta). Po obiedzie mecze w pilkę nożną i siatkówkę. Grałem pierwszy raz od pół roku więc przez następne dwa dni mam niezłe zakwasy, ale co tam. Wieczorem rozpalamy ogniska i robimy grill. Kiełbasek starczyło dla wszystkich, a kiedy robi się ciemno, wraz z nowo przybyłymi Goleniakami, zaczynamy nocną grę. Trzy druyżyny pod wodzą Nastki, Marleny i Bogusi, muszą znaleźć 12 gwiazd by uratować Panią Europę (w tej roli - Ewa). Po drodze muszą wykonać róźne zadania (Basia, Kamila, Janek i Michał). Nie obyło się też bez przeskod (Hula Hop). Był strach (Zosia, Przemo) i jeszcze więcej śmiechu. Gdy Europa zostaje uratowana śpiewamy Odę do radości i idziemy na Dołek, który prawie rozsadziliśmy naszymi śmiechami. Podczas gdy my straszyliśmy dzieciaki, Marcin został z tymi , którzy nie grali by czytać im bajki. To zajęcie tak go wciągnęło, że nie pojawił się już na Dołku, za to spał w wygodnym łóżku na górze. Ostatni dzień to rajd rowerowy oraz warsztaty palstyczne i teatralne. Podczas gdy Przemo i Nastka męczyły dzieciaki (albo one ich) na rowerach. Basia, Ewa, Kamila i Zosia robiły motylki, które późnej zawiesiły w auli (szkoda, że do góry dekoracjami), Janek, Marcin i ja stworzyliśmy z Anią, Magdą i Łukaszem sztukę, kórej nie powstydziłby się sam Kantor. Następnie czas wolny czyli tzw. każdy w swej roli do woli. Michał Kłopocki