"Festwial Nauki i Sztuki w Mostach"
24-26 października 2008
Przybyłam, zobaczyłam… na pewno tam wrócę.
- Ale co ja właściwie mam w tym sprawozdaniu napisać? – zapytałam Nastkę, jak tylko dowiedziałam się, że to właśnie mnie zostało przyznane zaszczytne zadanie opisania tego, co przez kilka ostatnich dni działo się w Mostach. Trudno słowami wyrazić całą tę radość i uśmiechy, jakimi byliśmy obdarowywani przez dzieci. Trudno opisać życzliwość pana dyrektora i jego córki. Trudno opisać atmosferę panującą w świetlicy, gdzie spali horyzontowicze. Ale spróbujmy.
Nigdy nie zapomnę tych kilku dni, ponieważ…
… Klaudia już pierwszego dnia opasała mnie w biodrach i z zawziętą miną oznajmiła, że ona będzie chodzić tylko tam gdzie ja.
…Patka wyglądał niesamowicie zabawnie, gdy z przerażeniem rzuciła butelką coli, co by nasze doświadczenie nie skończyło się całkowitym fiaskiem.
… ostatni raz w chowanego i zbijaka bawiłam się wiele lat temu. W niedzielę wróciłam do świetlicy zasapana, czerwona jak burak, ale też dumna z siebie, że tak dobrze się chowałam.
…spacer pięknym lasem wśród żółto-brązowych liści daje wiele przyjemności.
…świetnie było się wcielić w rolę bankiera, trzeba mieć do tego głowę na karku. A potem jeszcze doczekałam się braw (to nic, że troszeczkę wymuszonych…)
…widok tańczącej Dominiki – bezcenne.
…na ostatniej młodzieżowej dyskotece byłam chyba w pierwszej klasie liceum. Cudownie było znów wrócić do tamtego klimatu.
…jajecznica przygotowana przez Przema była rewelacyjna. Nie mówiąc o tym, jak się męczyłam z pokrojeniem cebuli…
…ile nowych żartów można poznać w Mostach! Dzieci znają ich tysiące.
…śmiesznie było, jak o 7.30 dzieci skradały się pod świetlicę i starały się robić zdjęcia horyzontowiczom. Jak dobrze, że zwykle im to udaremnialiśmy, bo wstyd na całe Mosty by był.
…jak tylko w niedzielę wieczorem wsiadłam do busa pana dyrektora, popłynęły łzy…A obiecywałam sobie, że będę twarda…
Ewelina Sworek