powrót

Relacja Ady z Bułgarii

Wielki Presław - druga stolica Bułgarii - nie jest wielkim miastem. Trudno w to uwierzyć, ale podróżując autostopem po Bułgarii, chcąc finalnie dostać się z powrotem do Presławia, musiałam tłumaczyć Bułgarom gdzie wspomniany Presław się znajduje. Możesz zatem sobie wyobrazić szczególność tego miejsca. Zwłaszcza, że znajdują się tam zabytki i wykopaliska datowane na IX wiek.

To był wspaniały projekt, a wspomnienia o nim odbijają we mnie swoje echo długo po jego zakończeniu. Bo to nie tylko praca, jaką wykonywaliśmy, budowała atmosferę całego przedsięwzięcia. To ludzie, z którymi miałam przyjemność pracować stworzyli cały ten pobyt wyjątkowym.

Naszą grupę tworzyli wolontariusze z 8 krajów. Każdy z nich był inny, miał ciekawą historię do opowiedzenia, prezentował odmienne podejście do życia. W tej inności zawsze odnajdywaliśmy wspólny mianownik, który pomimo różnic kulturowych i językowych, tworzył niewidzialną nić porozumienia. Nić, która zdołała przetrwać nawet, kiedy już się rozdzieliliśmy, kiedy wróciliśmy z powrotem do swoich domów i obowiązków w kraju. Nić, która stała się przyjaźnią nie znającą dystansów określanych w kilometrach.

Ja pracowałam na wszystkich polach naszego projektu: na wykopaliskach archeologicznych - z uwagą i zainteresowaniem czyszcząc ceramikę, w muzeum - tłumacząc teksty dotyczące ludów gockich oraz z dziećmi - w ramach szkoły letniej organizowałam im gry i zabawy, a także przekazywałam im ciekawostki o Polsce oraz uczyłam innych, równie ciekawych tematów związanych z geografią świata.

Oprócz pracy mieliśmy do dyspozycji szereg innych dodatkowych zajęć. Ja uczęszczałam na zajęcia z jogi i warsztaty z bułgarskich tańców ludowych. Od czasu do czasu służyłam pomocą jako tłumacz czy udzielałam wywiadów do telewizji i do radia. Oprócz tego, organizowaliśmy sobie wspólne wycieczki piesze, wyjazdy oraz imprezy plenerowe.

I tak powtarzam wyraz "praca", ale prawda jest taka, że wcale tych zadań nie odczuwałam jako praca. Mieliśmy swobodę działania, która w żaden sposób nie powodowała stresu ani obaw, a tym bardziej myślenia "o pracy po pracy". Na każdym polu się sprawdzałam, testowałam swoje możliwości i umiejętności, a dodatkowo wiele się uczyłam - od innych, tak bardzo chętnych do pomocy i uczenia mnie, ale również poznałam siebie. Na nowo odkryłam "małe radości życia" oraz to, co na prawdę się w życiu liczy. Pobyt ten w pewien sposób przewartościował moje podejście do życia w pozytywnym tego słowa znaczeniu, ale również rozbudził dodatkowe nakłady energii do dalszego działania i apetyt na odkrywanie, podróżowanie i czerpanie z życia więcej.

Myślę, że mam wielkie szczęście trafiając właśnie w to miejsce. Mieszkając w Bułgarii przez około 1,5 miesiąca faktycznie udało mi się przystosować do tamtejszego rytmu życia. Słoneczna pogoda, ciepło, inny klimat, zupełnie odmienny krajobraz za oknem - dla mnie, jako bułgarystki, była to istna idylla. Mieszkańcy chętnie i otwarcie opowiadali mi przeróżne historie związane z Polską, Polakami, o tym, że mają przyjaciół Polaków, że ich cenią i poważają. Raz nawet pewien Bułgar z zaskakująco poprawną polszczyzną wyartykułował mi wers znanej piosenki "najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny".

Trudno jest mi skondensować wspaniałe przygody do tak krótkiej pisemnej relacji jak ta. Powiedziałabym oklepane "musisz to sam przeżyć", ale jest w tym wiele prawdy. Pewnego dnia, kiedy wspominałam z kolegami nasze wspaniałe podróże z minionego tygodnia, ci nie mogli uwierzyć, że minął od nich już tydzień. Wszystko dlatego, że odczuwaliśmy te dni tak intensywnie, że zwykły tydzień jawił się nam jak 2 tygodnie lub jakiś bliżej nieokreślony czas. Dlatego wszystkim tym, którzy zastanawiają się, czy skorzystać z oferty jaką daje EVS, ja stanowczo odpowiadam - jedź, a ta decyzja przejdzie twoje najśmielsze oczekiwania.

Zapraszam do obejrzenia filmiku z projektu przygotowanego przez moją projektową współlokatorkę Almudenę:

oraz zobaczenia materiału wyświetlonego przez bułgarską telewizję BTV, przy którym służyłam jako tłumacz: