powrót

Relacja Ani Kraśko - sierpień 2017

Nad Doliną Muminków powoli zachodzi słońce. Dni robią się coraz krótsze, noce coraz ciemniejsze, a w powietrzu już unosi się to niecierpliwe oczekiwanie na długą zimę: najpierw na opadające kolorowe liście, mroźne poranki i szron na chodnikach, a później na odwiedziny u Świętego Mikołaja na dalekiej Północy (tak, mam to w planach. Odważnie pojadę do Laponii w grudniu) i kupowanie niepotrzebnych świątecznych pamiątek na jarmarkach bożonarodzeniowych. I mimo tego, że czas w Finlandii płynie mi nadzwyczajnie szybko (nadal nie mogę uwierzyć w to, że jestem tu już ponad trzy miesiące!), to zima jeszcze do nas nie przyszła. Ciągle jeszcze cieszymy się resztkami letniego słońca i zbieramy rosnące maliny i jagody (które są, dosłownie, wszędzie).

Lato w Finlandii było wspaniałe. Z racji przerwy w działaniu organizacji dla młodzieży, mój grafik zapełniony był obozami i wyjazdami. Choć moja rola była tam raczej marginalna, poznałam przy tym wiele wspaniałych osób; zwiedziłam i widziałam na własne oczy piękno tego kraju –  lato traktuje więc jako czas na „rozpędzenie się” i poznanie okolicy, organizacji, ludzi. Przekonałam się, na jak fajną i pomocną organizację goszczącą trafiłam. To zdecydowanie więcej, niż połowa sukcesu. Mogę z nimi otwarcie porozmawiać na tematy, które mnie męczą; znaleźć odpowiedzi na moje wątpliwości i sugerować, że chciałabym pójść w innym kierunku. To kolejna z ważnych lekcji jakie tu otrzymałam – jeśli mam jakieś wątpliwości czy uwagi, muszę je mówić na głos. Nikt się tego sam nie domyśli i z takiego też założenia wychodzą Finowie w pracy, co bardzo doceniam.

Rozleniwieni po wakacjach wyczekujemy tego, co przyniesie nam jesień i zabieramy się do konkretnej już pracy. Zostałam przydzielona do pracy w ośrodkach młodzieżowych. Trudno znaleźć mi inne określenie czy polski odpowiednik- przypomina to trochę świetlicę, trochę dom kultury, do którego przychodzi młodzież po szkole; gdzie mogą grać, bawić się i wygłupiać. Oprócz mniej zorganizowanych zajęć, odbywają się tam też kółka czy kluby, jednak biorąc pod uwagę chaos tak właściwy dla rozpoczęcia nowego semestru, na konkrety trzeba jeszcze trochę poczekać. Już na początku rzuciło mi się w oczy to, że młodzież i opiekunowie poszczególnych ośrodków traktują się jak rodzina – z szacunkiem, z dużą dozą zaufania i tworzą przy tym niesamowicie przyjazną atmosferę. Taką, że aż z chęcią się tam przebywa.

Wraz z jesienią przybędzie mi także zadań. Dosłownie, bowiem zaczynam w końcu naukę fińskiego. Z żalem patrzę na zmarnowane pod tym kątem miesiące, chociaż i tak jestem szczęśliwa, że jakieś poszczególne słowa już wyłapuję i rozumiem. Ten okres będzie więc znacznie bardziej intensywny, choć mam cichą nadzieję na jeszcze kilka wyjazdów (może nawet i za granicę…). Nie mogę się doczekać, jak będzie wyglądać jesień w Dolinie Muminków.